PHOTOGRAPHY :: Paris... first day

poniedziałek, 25 sierpnia 2014





Po 24 godzinach bez snu przedzierałam się przez tłum ludzi na lotnisku Szopena. Lot miałam o 6:40 i nie położyłam się w ogóle spać z dwóch względów: nie znalazłam w tym sensu, a nawet gdybym jakiegoś się doszukała, było zbyt wiele emocji, zbyt silna ekscytacja. W mieście świateł i miłości wylądowałam z czerwonymi ze zmęczenia oczami i uczuciem przedziwnej, wewnętrznej radości. Mon amour, oto jestem.

After 24 hours without any sleep I was forcing my way though the crowd on the Chopin airport. My fly was planned on 6:40 and I didn't go to sleep at all because of two reasons: there was no point in and my excitement was too huge. In the city of lights and love I landed with red eyes and the feeling of weird happiness. Mon amour, here I am.






Paryż powitał mnie skąpany w deszczu, ale niespecjalnie mnie to zmartwiło- przecież, w myśl słów Gabrielle z ,,O północy w Paryżu'' Woodiego Allena, miasto to jest najpiękniejsze właśnie comme il pleut.

Paris welcame me all wet but that situation didn't bother me-  like Gabrielle (from ,,Midnight in Paris'' Woody's Allen) said- this city is the most beautiful comme il pleut.






Była niedziela. Sierpniowa. W XVII dzielnicy miasto wyglądało na wymarłe. Było cicho, pochmurnie, pusto i... bardzo szykownie. Krążyłam po uliczkach mojego wymarzonego miasta z mapą pod pachą, mamą u boku i ogromem szczęścia w środku.

It was Sunday. Sunday in August. In XVII quartier the city looked like it was all dead. There was silent, the sky was cloudy and all the area was deserted. It was so chic, to be honest. I was coming around the city of my dreams with map under my arm, alongside my mom and pure happiness in my heart.













No Comments

Prześlij komentarz